środa, 30 lipca 2014

Witajcie po przerwie prawie 4 tygodniowej i relacja z koloni.

Witajcie kochani. Tak wiem,że nie było żadnej notki przez prawie 4 tygodnie,ale było to spowodowane brakiem czasu i możliwości siedzenia na internecie,a dokładniej mówiąc spowodowały to kolonie, na których byłam przez ten okres. Mieszkałam przez ten czas w hotelu "Amber Bay" pod Augustowem. Zrobiłabym wszystko,aby Wam pisać regularnie notki,ale niestety nie było kiedy i jak. Dlatego też postanowiłam,że opiszę Wam w szczegółach jak wyglądały te kolonie,które stały się koloniami,a raczej obozem odpoczynkowym. Nie będę dla Was pisać o tym,co spotkało mnie tam złego,bo nie w tym rzecz,a wręcz przeciwnie napiszę,co było tam fajnego,plan dnia i moje spostrzeżenia,jak w moich oczach wyglądał ten wypoczynek.

A więc zaczynając od pierwszego dnia,czyli momentu wyjazdu do hotelu "Amber Bay", to jest 7 lipca br. .Wstałam dosyć wcześnie,ponieważ trzeba było się spakować na ten obóz. Zajechaliśmy tam na porę obiadową. Po rozpakowaniu się poszliśmy na obiad do stołówki hotelowej,gdzie przywitała nas pani kierownik,która okazała się bardzo miłą osobą. Po obiedzie poszliśmy przygotować się na odpoczynek po podróży na plaży. Pod wieczór,po kolacji każdy udał się na powitalną dyskotekę, która stała się oficjalnym rozpoczęciem tegoż obozu. Dnia 8 lipca tego roku wstałam dosyć rano bo za piętnaście 8:00,czyli o 7:45. Po pobudce zaczęliśmy się przygotowywać do śniadania i całego dnia pełnego zajęć(tak przynajmniej mi się wydawało),które zostały przygotowane przez opiekunów. Po przygotowaniu się poszliśmy na plażę,gdzie mieliśmy możliwość pływania motorówką,opalania się,pływania w jeziorze, na kajakach,pontonach,bananie oraz możliwość pływania na jachcie. Pływaliśmy,opalaliśmy się itd,aż do obiadu,czyli do 13:30. Po czym udaliśmy się na obiad w stołówce w hotelu. Po obiedzie udaliśmy się na godzinny spoczynek, po czym znów na plażę. W zależności od dnia i zaplanowanych zajęć mieliśmy możliwość jeżdżenia też do kina, na wycieczki w różne miejsca. Ja oczywiście na Litwę nie bardzo się kwapiłam jechać,dlatego też powiedziałam opiekunce,że nie jadę. Na wszystkie inne już jeździłam. W czasie obozu narodziła się przyjaźń między mną,a jednym z chłopaków będących na tym samym obozie. Chłopak pomagał mi praktycznie we wszystkim i wszędzie,po za niektórymi sytuacjami,takimi jak toaleta,przesiadanie się z wózka na łóżko i odwrotnie. Wszędzie,gdzie jeździliśmy zawsze mi pomagał. Przy posiłkach itd. Praktycznie całe dnie spędzaliśmy ze sobą. Zdarzało się,że i wieczory były spędzone wspólnie. W końcu czułam,że znalazła przyjaźń,jakiej szukałam przez całe dotychczasowe życie. Bywało,że czuliśmy, jakbyśmy rozumieli się bez słów. Zawsze mogłam liczyć na jego wsparcie, a on na moje. Wszędzie,gdzie nie byliśmy to rozmawialiśmy o swoich sprawach,o tym co nas gryzie i o tym co chcielibyśmy zmienić.
Dnia 9 lipca jak zwykle obudziłam się jak zawsze o 7:45, po czym poszłam do łazienki zrobić poranną toaletę. Punkt 9:00 udałam się z grupą na śniadanie. Po śniadaniu standardowo udaliśmy się na plażę. Po południu po obiedzie udaliśmy się na wycieczkę do Białegostoku, gdzie poznaliśmy historię miasta i zwiedziliśmy ciekawe miejsca. Dzień zleciał nam tak szybko,że nie zauważyliśmy,kiedy nastał wieczór i trzeba było wracać do swoich pokoi,by się odświeżyć i spać.A to był dopiero początek tego co czeka nas w następnych dniach. Oczywiście podczas obozu, jak to zawsze bywa, zdarzały się wypadki i wpadki,ale zawsze wynosiłam z tego poważne lekcje, i starałam się nie popełniać tych samych błędów. 10 lipca standardowo pobudka,śniadanie,plaża lub jakaś wycieczka,co powodowało szybkie mijanie czasu. Wieczorem albo dyskoteka albo basen. Zdarzało się też,że niektórzy grali w siatkówkę,a ja w tym czasie spędzałam czas w pokoju albo na rozmowie z kolegami lub koleżankami. Tak było aż do 27 lipca.
Mnie osobiście ten wyjazd się nie podobał,ponieważ warunki w jakich tam przebywaliśmy nie były na miarę 3 gwiazdkowego hotelu,trzeba było prosić o pomoc praktycznie wszędzie. A zwłaszcza podczas kąpieli,co mnie krępowało. Tak wiem,że gdybym powiedziała, że mnie to krępuje to byłoby inaczej, ale cóż. Taka już jestem, że przystosowuję się do każdych warunków,w których mam przebywać. Dobrze,że chociaż przy tym musiałam prosić o pomoc, a nie przy wszystkich czynnościach, jakie musiałam wykonywać. Wyjazd sam w sobie był nawet fajny,ale te warunki dały mi do myślenia. Już więcej tam nie pojadę. Nikt mnie do tego nie namówi. To tyle co chciałam dzisiaj napisać.

Ps. Tak wiem,że miałam opisać Wam cały obóz,ale niestety moja pamięć nie jest aż tak niezawodna, by pamiętać, co robiłam w następnych dniach. Więc opisałam wam kilka początkowych dni. Reszty możecie się domyślić. Mam nadzieję,że spodoba się Wam, to co wypociłam. Proszę o nienarzekanie, że strasznie długa notka, ponieważ chciałam opisać jak to mniej więcej wyglądało. Życzę Wam miłego wczesnego wieczorku.

2 komentarze:

  1. No SUPER Klaudio!!! ,bardzo interesująca relacja.
    Fajnie,że spotkałaś tam bratnią duszę...mam nadzieję,że znajomość ta pozostanie nie tylko we wspomnieniach...Z całego serca życzę Ci, aby Wasza przyjaźń kwitła długo i szczęśliwie.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona jest do dziś dzień. I mam nadzieję,że tak zostanie

      Usuń