niedziela, 2 listopada 2014

Pierwszy wpis od bardzo dawna. Konstancin-Jeziorna 2014.

Witajcie kochani. Na wstępie przepraszam,że tak długo nie pisałam,ale zwyczajnie starałam się najpierw ogarnąć szkołę,w której obecnie się uczę.Ale od początku. Po przyjeździe do Konstancina-Jeziorna ulokowałam się w internacie,mieszczącym się w Centrum Kompleksowej Rehabilitacji. Zapoznałam się z kilkoma osobami z swojego roku i starszego roku. Następnie przyszedł czas na rozpoczęcie roku szkolnego. Podczas rozpoczęcia roku poznaliśmy dyrektora szkoły oraz trzech nauczycieli(panów). Początkowo bałam się,że sobie nie poradzę,że nie będę umiała się tam odnaleźć,ale teraz jest o wiele lepiej. Z nauką też jest jak na razie dobrze. Staram się dobrze uczyć i chyba mi wychodzi. Mam tylko nadzieję,że tak będzie do końca szkoły. Że nie spocznę na laurach.

Po wspomnianym uroczystym rozpoczęciu roku każdy poszedł na swoje lekcje. My mieliśmy początkowo ze swoim wychowawcą Panem Wiesławem. Natomiast klasa druga z P.Bogusławem. Po lekcjach przyszła pora na obiad. Gdy go zjedliśmy,udaliśmy się do swoich pokoi. Ja oczywiście rozmawiałam z kolegami i koleżankami. Po pewnym czasie rozpoczęliśmy rehabilitację u Pana Kuby,z którym początkowo omówiliśmy jakie mamy schorzenia i jakie ćwiczenia będziemy wykonywać. Nie licząc paru wojaży w moim przypadku pobyt w tym ośrodku jest dla mnie czymś w rodzaju możliwości usamodzielnienia się.

Całkiem niedawno zaczęłam się bardzo dobrze dogadywać z jednym z chłopaków z drugiej klasy, a mianowicie z Krzysztofem P. Z dnia na dzień zbliżaliśmy się do siebie,aż doszło do tego,że staliśmy się sobie bliżsi niż sądziliśmy. Pewnego dnia wpadliśmy dzięki naszemu koledze Grzesiowi na pomysł,by zobaczyć jak zareagują ludzie na nasz związek. Nie brałam pod uwagę tego,że to się może obrócić w stronę powagi. Miał to być tylko żart,a wyszło z tego coś co jest na prawdę i trwa po dziś dzień.

30 października podczas wspólnego obiadu mojej mamy,wujka,mojego i Krzysia. Mama zaczęła wypytywać mojego kochanego, na co choruje,jakie ma trudności itd. Po tym obiedzie przyszedł czas na pożegnanie się ze swoim lubym i powrót do domu na dwa tygodnie. Cieszę się,że w końcu wróciłam do domu,gdzie tak bardzo tęskniłam,ale szkoda mi trochę tego,że nie mogę spędzić tego czasu wspólnie z chłopakiem. Mam nadzieję,że to co jest między mną,a nim przetrwa dwutygodniową rozłąkę i będzie trwało nadal. Trochę się obawiam tego jak to będzie w szkole po dwutygodniowej nieobecności,ale myślę,że nauczyciele dadzą mi trochę czasu,bym nadrobiła te zaległości.

Tak czy inaczej cieszę się z tego,iż mam z kim spędzać czas w Centrum Kompleksowej Rehabilitacji w Konstancinie-Jeziornie.

Ps1. Nie wiem czy to będziesz czytał Krzyś,ale tęsknię i już nie mogę się doczekać kiedy się spotkamy,pogadamy i uściskamy. Kocham Cię bardzo Misiu :-*

Ps2. Wszystkim,którzy to będą czytać,życzę tego samego co mnie się przytrafiło,czyli miłości oraz zrozumienia. Kochani bardzo wam dziękuję za czytanie tego bloga i wytrwałość. Miałam nie pisać aż do Bożego Narodzenia,ale korzystając z okazji,iż jestem w domciu,chciałam się z Wami podzielić tym, co dla mnie ważne.

1 komentarz:

  1. Widzę że zmiany u Ciebie:) i chłopaka zapoznała...nono:) Cóż mam nadzieję że i mnie się przytrafi to czego tu życzysz:) Ja Ci dam nie pisać do Bożego Narodzenia!:) przy mojej ilości czasu czytałabym to wszystko potem rok:)

    OdpowiedzUsuń