środa, 14 stycznia 2015

Wczoraj smutno, dziś lekko weselej.

Tak, jak w temacie. Wczoraj pisałam wpis o śmierci bliskiej mi osoby,która dawała każdemu motywację tym,co robiła i tym,co mówiła. Natomiast dzisiaj chciałam opowiedzieć Wam o tym,co przypomniało mi się także wczoraj,lecz nie miałam siły na weselszą formę wpisu,a dziś mimo bólu i żalu w sercu postanowiłam,że jednak napiszę,coś co spowoduje u Was uśmiech,a dla mnie będzie ukojeniem duszy i wspomnieniem miłych chwil z kimś niezmiernie bliskim dla mego serca.

A więc wczoraj rozmawiając ze swoim chłopakiem Krzysiem na różne tematy,ale w pewnym momencie zeszło nam trochę na wspomnienia chwil wspólnych w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Konstancinie-Jeziornie. Jednym ze wspomnień,by to,jak szliśmy jeśli dobrze sobie przypominam do barku nad główną recepcją i basenem. Wtedy zjechałam w dosyć zabawny sposób z zjazdu. By nie spaść do tyłu musiałam co chwilę puszczać się barierki co wyglądało tak jakbym kicała jak królik. Oczywiście mnie jako pierwszej odbiła "palemka"(czyli głupawka) i zaczęłam się śmiać jak głupia,Krzyś oczywiście się dołączył. Po czym udaliśmy się właśnie do tego barku,gdzie rozmawialiśmy.

Później,czyli gdzieś około godziny 21:30 włączyłam sobie radyjko MMS Muzyka Miła Sercu,który serdecznie polecam dla tych,którzy chcą dobrze się zabawić lub odprężyć po ciężkim dniu w pracy/szkole itd. Podczas,gdy słuchałam tego radia napisałam właśnie wczorajszy wpis,który może nie jest taki jak reszta moich wpisów,ale musiałam wyrzucić z siebie swoje emocje. Wiem,że krótko ostatnio było napisane,ale wielu faktów nie chciałam pisać z takiej racji,że szanuję Asię i jej rodzinę i nie chciałam sprawiać im większego bólu po stracie najbliższej im osoby wspomnieniami,o tym co się na prawdę wydarzyło. Wolę,żeby tylko jej rodzina wiedziała o tym co się stało i ewentualnie jej znajomi,którym dawała pełno powera i była wsparciem w wielu sprawach. Wiem,o tym doskonale,gdyż sama się do niej zwracałam,gdy miałam chwile zwątpienia. Wiele razy też jej pomagałam,choćby podczas Wyborów Miss na Wózku,gdzie obie kandydowałyśmy do tytułu Miss na Wózku, podczas którego prosiłam dla niej o głosy i bardzo się cieszyłam, jak doszła,aż do finału. Mimo,że nie wygrała i tak jest zwyciężczynią. Zwyciężczynią życia.

To tyle moi drodzy. Może trochę długo,ale cóż chciałam opisać wam zabawne w moim życiu wspomnienie i nawiązać trochę do wczorajszego wpisu,gdyż w ogóle wczoraj nie miałam siły na opisanie tego co jej zawdzięczam i tego,że warto sobie nawzajem pomagać. Dzięki Asiu! Na zawsze w mojej pamięci i w moim sercu,jako bohaterka dla wielu ludzi ;* [*]