poniedziałek, 8 grudnia 2014

8 grudnia, a ja do tego czasu nie dałam żadnej notki. Ehh...ciężkie życie "studenciaka" :D

Witajcie. Na początku powiem parę słów wyjaśnienia czemu nie było notki od 30 listopada. No więc zaczęło się od tego,że przez cały okrągły tydzień nie wiedziałam,gdzie się podziać i co ze sobą zrobić. NFZ dało mi się we znaki,ale mniejsza o rehabilitację. Chodzi o to,że zwyczajnie nie miałam ochoty na pisanie. A dlaczego? Już wam mówię. Nie chciało mi się pisać z takiej racji,że po prostu snułam się jak cień własnego ciała. Ponury tydzień i tyle.
Co do diety to mam jej pomału dość,ale STARAM się! i chyba mi jako tako wychodzi. Skwituję to tak: "Zamiast chudnąć,przybieram na wadze." - tak więc wygląda moja dieta. Mimo szczerych chęci mało ruchu daje się we znaki. Biegać nie biegam,bo niby jak na wózku można biegać? Można tylko szybko jechać. Ale mniejsza. Tak więc z "bieganiem" jest ciężko,bo zimno,częściej jest szarówka za oknem niżeli słońce,a jeśli słonko już wyjdzie to od groma roboty jest: "Sorry,taki mamy klimat..." - życie,samo życie.

Ale dość marudzenia. Tydzień minął i znów wracam do pisania. Wiem,że was zaniedbuję itd,ale to nie moja wina,a z góry narzucone obowiązki każące mi ciągle coś robić. Trzymajcie kciuki za mnie jutro,gdyż piszę sprawdzian i mam nadzieję,że chociaż na 3 wyciągnę. Oby...

To tyle na dzisiaj. Obiecuję,że postaram się pisać najczęściej jak się da,ale wiecie,jak to z weną twórczą i z obowiązkami. Tak więc raz na tydzień lub na kilka dni będzie zamieszczana notka. Pozdrowionka i życzę miłego wieczorku. Mua! :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz